[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Zatrzymał samochód, zgasił silnik i przez krótką chwilę
siedział bez ruchu. Miał świadomość, że w końcu będzie
musiał powiedzieć Matty o Helenie.
112 Liz Fielding
- Kiedyś miałem kogoś. Nie wyszło.
Matty wiedziała o tym. Domyśliła się. I doświadczała
różnych emocji - współczucia i zazdrości jednocześnie.
Z jednej strony chciaÅ‚a go objąć i pocieszyć, z drugiej mia­
ła ochotę potrząsnąć nim i zapytać, czego się spodziewał,
skoro traktował kobiety jak modne gadżety, które można
wymieniać, gdy tylko pojawi się nowszy model.
Wzięła głęboki oddech.
- Byłeś żonaty? - zapytała, starając się mówić obojętnym
tonem. W końcu sama przyznała, że facet w jego wieku
musiał być choć raz lub dwa zakochany, a co za tym idzie,
mógłby być również żonaty.
- ByÅ‚em caÅ‚kiem blisko - przyznaÅ‚. - Ale nie dotar­
łem do ołtarza.
Czyżby poczuła ulgę? Nie powinna!
- A jak blisko dotarłeś?
- Bardzo blisko. DaliÅ›my na zapowiedzi, zarezerwowa­
liÅ›my koÅ›ciół. Moja cudowna narzeczona wypisywaÅ‚a za­
proszenia. ..
- To rzeczywiście bardzo blisko.
- Potem wszystko strasznie się pogmatwało.
Boże, jak on musiał się czuć, kiedy kobieta, którą kochał,
w ostatniej chwili zmieniÅ‚a zdanie, myÅ›laÅ‚a Matty. Odru­
chowo położyła dłoń na jego dłoni.
- Bardzo mi przykro.
Sebastian spojrzał na nią i uśmiechnął się cierpko.
- Nie rozczulaj siÄ™ zbytnio nade mnÄ…. Chyba po prostu
nie jestem takim facetem, za jakiego Helena mnie brała.
Helena.
Matty widziała ją oczami wyobrazni. Wysoka, z lśnią-
Alfabet uczuć 113
cymi blond włosami, perfekcyjna, kobieta pod każdym
względem odpowiednia na żonę dla Sebastiana.
- Wtedy wyjechałeś do Ameryki?
- Tak ale już wczeÅ›niej dostaÅ‚em tÄ™ propozycjÄ™. Kie­
dy powiedziałem Helenie, jakie są moje aspiracje i czego
pragnę, okazało się, że nasze wizje przyszłości całkowicie
się różnią. Myślałem, że ona mnie zna, a ona myślała, że ja
znam ją. Najwyrazniej obydwoje się pomyliliśmy.
- To ona odwołała ślub?
- Nie ja.
Matty wzdrygnęła siÄ™, choć wnÄ™trze samochodu zala­
ne było słońcem. Nigdy by nie przypuszczała, że Sebastian
może coś takiego zrobić.
- Praca aż tyle dla ciebie znaczyÅ‚a? - zapytaÅ‚a spokoj­
nym tonem.
- Nie chodziło o pracę.
-W takim razie...
- Seb - Drzwi do dawnej stajni otworzyły się i stanął
w nich bardzo wysoki mężczyzna.
...nie rozumiem, dokończyła w myślach Matty.
A może rozumiała. Sebastian odszedł od kobiety, którą
kochał tak bardzo, że chciał ją poślubić. Może uważał, że
nie zasłaguje na drugą szansę. To tłumaczyłoby, dlaczego
potem nie związał się z nikim na poważnie, wyjaśniałoby
tę straszliwą pustkę w jego życiu, którą Matty intuicyjnie
wyczuła. Po raz kolejny przekonała się, że powinna bronić
siÄ™ przed uczuciem do niego.
- Zamierzacie siedzieć w samochodzie cały dzień? -
zapytał mężczyzna, kiedy żadne z nich się nie ruszyło. -
Chodzcie, wszystko jest już przygotowane. - Uśmiechnął
Liz Fielding
114
siÄ™ szeroko i otworzyÅ‚ drzwi od strony pasażera. - Ty pew­
nie jesteÅ› ta utalentowana Matty - powiedziaÅ‚, wyciÄ…ga­
jąc rękę. - Bea będzie zachwycona, w końcu będzie miała
w czasie lunchu bratniÄ… duszÄ™.
- Lunch? - zapytał szybko Sebastian. - Nie, Josh, ja już
mam coÅ› zaplanowane.
- Drogi chÅ‚opcze, moja żona nalegaÅ‚a. SpÄ™dziÅ‚a caÅ‚y po­
ranek w kuchni. Moje życie zamieni się w koszmar, jeśli
pozwolę wam uciec na głodniaka.
- To chyba rodzinne - powiedziaÅ‚a Matty ze współczu­
ciem i uścisnęła jego dłoń, próbując odgonić swoje myśli
od planów, o których wspomniał Sebastian. - Sebastian też
ma jakÄ…Å› obsesjÄ™ na punkcie żywienia innych. Nie przyj­
muje odmowy...
- Matty - przerwał jej Sebastian - to jest Josh. Bądz dla
niego miła, bo biedak ożenił się z moją siostrą.
- Tak właśnie myślałam - odparła.
Zauważyła, że Sebastianowi zależy, by uciąć rozmowę
na temat lunchu. Prawdopodobnie nie chciaÅ‚, by ktoÅ› z je­
go rodziny domyślił się, że może mu zależeć na kobiecie
poruszajÄ…cej siÄ™ na wózku inwalidzkim. RozumiaÅ‚a to. Tyl­
ko dlaczego tak bolało?
- Z którÄ…? - zapytaÅ‚a beztroskim tonem. - Z Apodyk­
tycznÄ…, AroganckÄ… czy PyskatÄ…?
Josh znów uśmiechnął się szeroko.
- Bez wątpienia z Arogancką. Muszę ci tylko powiedzieć
jedną rzecz: swojemu braciszkowi pozwala nazywać się tak,
jak mu siÄ™ żywnie podoba, ale nie wiedzieć czemu, od in­
nych oczekuje, by nazywali jÄ… Beatrice lub, gdy ma dobry
dzień, Bea.
Alfabet uczuć
115
- Post; ram się pamiętać. A czy dziś ma dobry dzień?
Josh rozeÅ›miaÅ‚ siÄ™. Wciąż trzymaÅ‚ rÄ™kÄ™ Matty, jakby cze­
kaÅ‚, aż kobieta zacznie wysiadać z samochodu. Zanim jed­ [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl