[ Pobierz całość w formacie PDF ]

FIKALSKI
(do siebie)
Szkoda, bo ta ma niezłą prezencję do poloneza. Trzeba wziąść gospodynię domu (wy-
biega tamże).
TELESFOR
No, Ciuciumkiewicz, naprzód! bo to nasz taniec, weteranów. Chodźmy do dam. Pa-
nowie, proszę za mną (bierze Ciuciumkiewicza pod rękę i nucąc poloneza, wychodzi
do salonu).
(Wszyscy wychodzą ze sceny, wyjąwszy Wróbelkowskiego i Bagatelki).
SCENA SIÓDMA
WRÓBELKOWSKI. BAGATELKA, później JANINA,
KAMILA.
BAGATELKA
(który był we drzwiach salonu - widząc, że Wróbelkowski nie idzie od stołu, wraca)
Ty nie idziesz?
WRÓBELKOWSKI
(zapala papierosa i pije wino)
Ani myślę. Polonez, to taniec dla starych safandułów (siada na stoiku przy kanapie,
kołysze się, puszcza kłęby dymu i często poprawia pince-nez); zresztą, przyznam ci się,
że mnie już taniec nie bawi i jeżeli tu przyszedłem, to zrobiłem jedynie dla pani tego
domu.
BAGATELKA
(siadając na kanapie także z papierosem)
Znacie się?
WRÓBELKOWSKI
Dotąd tylko z daleka. Oczkujemy ze sobą w teatrze, na koncertach, w kościele, ale wi-
docznie było jej to za mało, skoro mnie gwałtem prosiła przez Fikalskiego (wstaje i
przechadza się z poważną miną). Nie dałbym za to trzech groszy, czy ona tego. balu
umyślnie dla mnie nie urządziła, aby mi ułatwić wejście do domu, bo ja mam szalone
szczęście do kobiet: na którą spojrzę - trup! (siada przy Bagatelce na kanapie). Powia-
dam ci, kolego, u minie w domu to takie paki listów (pokazuje ręką na wysokość łok-
cia nad ziemią). Hrabiny nie hrabiny, baronowe nie baronowe, słowo honoru daję
(ziewa). Ale to mi się przejadło, wolę mieszczańskie sfery, tu więcej serca.
BAGATELKA
I w jakiż sposób objawisz jej swoje uczucia?
52
WRÓBELKOWSKI Całkiem zwyczajnie. (Rzuca papieros i dobywa z bocznej kiesze-
ni fraka karteczkę) O! patrz!
BAGATELKA
Różowa karteczka.
WRÓBELKOWSKI
I zaperfumowana „Jockeyclub”; powąchaj.
BAGATELKA
Prawda.
WRÓBELKOWSKI
Zapach działa na kobiety. A na kartce te słowa: „Pani! kocham cię od dawna, daj mi
znać, kiedy męża twego nie będzie, abym mógł przybiegnąć do stóp twoich i na kola-
nach przebłagać cię za tę śmiałość, że odważyłem się kochać cię i uwielbiać”. Po-
etyczne, co?
BAGATELKA
Bardzo.
WRÓBELKOWSKI
Niby nieśmiało, a odważnie.
BAGATELKA
I z ogniem.
WRÓBELKOWSKI
(zwijając kartkę)
Otóż tę karteczkę zwija się w rulonik, cieniutko, ot, tak, wsunie się potem do bukietu;
kotylionowego i poczta gotowa, a w tańcu, gdy namiętnym uściskiem przytulać ją bę-
dę do mego serca, szepnę w maleńkie uszko: „Szukaj pani w bukiecie”.
BAGATELKA
Genialny pomysł!
WRÓBELKOWSKI
(zadowolniony)
Prawda; chodźmy na papierosy (idą w głąb i zapalają).
JANINA
(wchodzi z Kamilą z salonu)
Pfe, co tu dymu! (rozgania chusteczką).
WRÓBELKOWSKI
(cicho do Bagatelki)
Otóż i ona, patrz, ta brunetka.
JANINA
(spostrzegłszy palących, do Kamili)
Jacy ci panowie niedelikatni (idzie otworzyć okno).
KAMILA
To także grzecznie. Nadymili jak w kawiarni.
53
JANINA
Czemu panowie nie tańczą?
WRÓBELKOWSKI
(zbliżając się z galanterią)
Tylko skończymy papierosy, będziemy służyć paniom.
JANINA
Prosimy, czekamy panów. (Do Kamili) Chodź, bo tu nie podobna oddychać (wycho-
dzą do salonu).
WRÓBELKOWSKI
(z dumą)
A co? Słyszałeś, co mówiła? Czekamy! I jak łypnęła przy tym oczkami, uważałeś?
Śliczna bestyjka, co za oko!
BAGATELKA
Lubo i ta druga niczego.
WRÓBELKOWSKI
Ba, kiedy ma feler.
BAGATELKA
(zaciekawiony)
O! jaki?
WRÓBELKOWSKI
Panna!
BAGATELKA
A, niby że panna, więc cóż z tego?
WBÓBELKOWSKI
Ja w pannach, nie gustuję. Mężatki to moja pasja.
SCENA ÓSMA
CIŻ, FUJARKIEWICZ, potem FIKALSKI, w końcu
TELESFOR.
FUJARKIEWICZ
(poprawiając włosy jedną ręką, a w drugiej trzymając cylinder, wchodzi z salonu).
Panowie, jako tutejsi, będą umieli mnie objaśnić, czy w polonezie podaje się damie
prawą rękę, czy lewą? bo ja podałem prawą, ale widziałem, że niektórzy panowie po-
dawali także lewe.
BAGATELKA
Rób pan, jak panu wygodniej.
54
FUJARKIEWICZ
Przecież muszą być jakieś reguły ... Może z pannami trzeba na prawą rękę, a z mężat-
kami na lewą?
WRÓBELKOWSKI
(klepiąc go po ramieniu)
Tak, zawsze na lewą, to się panu udało!
FUJARKIEWICZ
Nie, bo uważacie, panowie, nie chciałbym uchodzić za ignoranta w tym względzie;
idzie mi o dobre zaprezentowanie się w świecie, bo przyjechałem tu umyślnie na kar-
nawał w zamiarze ożenienia się, to jest staramia się o żonę.
WRÓBELKOWSKI
(śmiejąc się)
Czyją?
FUJARKIEWICZ [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl