[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Niech to szlag!
Oboje, Simon Haden i Leni Salomon, spojrzeli na niedzwiedzia Boba.
 Co się stało?
 Nie udało się.
 Jak to?
 Skąd wiesz?
Niedzwiedz poczochrał się po głowie i odparł rozsierdzonym tonem:
 Szlag szlag szlag. Nie udało się, czy wy to rozumiecie? Już ja się znam na tych sprawach.
Totalna klapa.
Haden i Leni skrzyżowali spojrzenia, z których przebijało pytanie:  Skąd ta pewność?
Haden odwrócił wzrok, mrucząc pod nosem przekleństwa. Tyle się natrudził, żeby odnalezć
Leni. Najpierw musiał odszukać jej świat snów na bezkresach śmierci. Jakby tego było mało,
należało jeszcze wkraść się do tego świata i odnalezć w nim j ą.
Haden dokonał tego. I to w pojedynkę. Bez pomocy Boba, Broximona i innych. Szukał Leni
Salomon aż do skutku, nie bacząc na nudę, strachy i uciążliwości. Nie miał pojęcia, ile czasu
upłynęło w realnym życiu: dziesięć minut czy tysiąc lat. Był w krainie śmierci, gdzie zegary
chodziły według własnych praw. Czuł się z tego powodu dumny  bardziej niż z jakichkolwiek
innych swoich osiągnięć. Nawet odwaga, jaką wykazał wobec pani Dugdale czy pózniej, kiedy
walczył w szkole z Niedzielnymi Garniturami, nie napawała go taką dumą.
Nigdy nie zapomni wyrazu twarzy Leni, kiedy podszedł do niej siedzącej na ławce i karmiącej
dinozaura. Nie przypuszczał, że mała Leni śniła co noc o dinozaurach. Może wynikało to z
kontrastu: ona była małym dzieckiem z chorą nóżką, a dinozaury były takie potężne i silne. A
może zwyczajnie jej się podobały. Bezbłędnie wymawiała ich wielosylabowe nazwy, jakby były
graczami jej ulubionego zespołu albo słowami jej ukochanej modlitwy.
Gdy wreszcie Haden namierzył ją w Zaświatach, dorosła Leni siedziała na zielonej parkowej
ławce nad brzegiem Dunaju, około siedmiu kilometrów od miejsca swego pochówku.
Przychodziła tutaj, kiedy żyła, toteż naturalnie przeniosła ten nawyk do śmierci.
U jej stóp leżał duży, brązowy, wiklinowy kosz wyładowany gorącymi hamburgerami. Przed
nią siedział służalczo na tylnych nogach trzymetrowej wysokości trudon, znany niegdyś jako
stenonychozaur. Mały dinozaur delikatnie odbierał podawane mu hamburgery i wpychał je do
pyska łapą i pazurami, które mogłyby zapewne wyrwać dziurę w betonie, gdyby potwór się
zdenerwował.
 Hej!  zagadnął Haden, trzymając się na dystans. Nie palił się, by podejść do tego
hamburgożercy, wyśnionego czy realnego.
Martwa Leni obróciła się ku Hadenowi i rozpoznając w nim byłego kochanka, powitała go
dość letnim uśmiechem.
 Witaj, Simonie  odrzekła bezbarwnie. Nie wydawała się ani zadowolona, ani zdziwiona.
Haden skrzyżował ręce na piersi i spróbował zająć dogodną pozycję. Za każdym razem
jednak, gdy zerkał na gadziego przyjaciela Leni, natychmiast wspinał się na palce, gotowy rzucić
się do ucieczki.
Leni wyjęła z kosza następnego hamburgera i poczęstowała nim trudona. Ostrożnie nadział
kotlecik na jeden ze swoich wielkich szponów i podsunął go sobie do pyska.
 Masz u mnie hamburgera, Simonie, jeśli zgadniesz, jak się nazywa.
Haden uśmiechnął się i wzruszył ramionami. Nie wiedział, i nie chciał wiedzieć, nic o
dinozaurach.
 Donald?
 Trudon. To znaczy  raniący ząb . Był ulubionym dinozaurem mojego dzieciństwa, bo jest
stosunkowo mały. Kiedyś wybraliśmy się całą rodziną do Londynu i wymogłam na rodzicach,
żebyśmy poszli do Muzeum Wiktorii i Alberta, bo chciałam obejrzeć jego kości. Najwspanialszy
prezent w życiu zrobiła mi Isabelle Neukor. W jakimś katalogu aukcyjnym natrafiła na
wystawiony na sprzedaż ząb trudona i kupiła mi go.
Haden usiłował sprawiać wrażenie zainteresowanego. Naprawdę jednak chciał mieć tylko
pewność, że ta pierdolona megajaszczurka nie pożre go razem z hamburgerami.
 Co tu robisz, Simonie?
 Przyszedłem się z tobą zobaczyć.
 Widzę, ale po co?
Nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Moment był ryzykowny: żadną miarą nie wolno mu było
wyjawić jej nic z tego, czego dowiedział się o śmierci. Był to zakaz, szlaban, tabu. Wszystkiego
musiał się dowiedzieć od Leni.
 Czy twój przyjaciel z Parku Jurajskiego nie będzie miał nic przeciwko temu, że się do was
przysiądę?  Wskazał na dinozaura, który wpatrywał się teraz w niego z zimnym
zainteresowaniem. Haden próbował nadać swemu pytaniu lekki i zabawny ton. Nadaremnie.
 Trudony żywiły się wyłącznie mięsem.  Leni schyliła się po kolejnego hamburgera. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl