[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Wiesz, co jest najsmutniejsze? %7łe ja cię naprawdę kocham.
 Co?
Parsknęła bolesnym śmiechem. Odwróciła głowę i popatrzyła przez okno
na morze świateł w dole.
 Tak  ciągnęła.  Mnie też to zaskoczyło. Bo w końcu jak myśląca,
rozsądna kobieta mogłaby pokochać kogoś zbyt upartego, by mógł się
zmienić? Zbyt przepełnionego gniewem, by potrafił dostrzec, że czasami nie
wszystko jest takie, jak się zdaje?  Wstała i podniosła walizkę.  Jak
117
RS
mogłabym pokochać mężczyznę zbyt aroganckiego, by mógł się przyznać, że
być może, tylko być może, nie miał racji?
 Julio...
 %7łegnaj, Max.
Rozłączyła się, rzuciła telefon na łóżko, opuściła apartament i życie
Maksa. Na zawsze.
118
RS
ROZDZIAA DWUNASTY
Minęło kilka dni.
Po telefonie Julii Max nie popędził do domu. Przede wszystkim dlatego,
że był przekonany, że blefowała. A po kilku godzinach znalazł się w pustym,
nagle zbyt wielkim mieszkaniu, sam. To dobrze, pomyślał. Zbyt już zacząłem
się do niej przyzwyczajać. Dobrze się stało, że odeszła.
Poza tym, ponieważ podpisali umowę, wciąż miał prawa do niej i do
dziecka. A to oznaczało, że nie będzie mogła pozbyć się go tak łatwo, jak sobie
wyobrażała.
Każdego dnia wychodził rano do biura i spędzał tam czas do póznego
wieczora. Tłumaczył sobie, że ponieważ jest wolny, może poświęcić pracy tyle
czasu, ile chce. Tak naprawdę nienawidził ciszy panującej w mieszkaniu.
Brakowało mu jej śmiechu, westchnień i szeptów w środku nocy. Nie mógł
znieść widoku jej ubrań, które wciąż wisiały w szafie. Ilekroć sięgał po
garnitur, czuł zapach jej perfum. Nienawidził jej szpilek, które znalazł leżące
obok łóżka.
A naprawdę nienawidził tego, że nienawidził tego wszystkiego.
Nie powinien się tak bardzo przejmować. Powinien się cieszyć, że mógł
żyć swoim życiem. Ale nie mógł.
Jednak nie pojechał za nią. Przecież zrobił dla niej tyle dobrego. Ożenił
się z nią, uznał jej dziecko. Chronił ją przed szantażystą. Zabrał ją z budynku,
w którym mogło jej grozić niebezpieczeństwo. A w zamian chciał tylko
prawdy.
A ona mu tego odmówiła. Upierała się przy swoim kłamstwie. Bo
przecież to było kłamstwo.
 Znowu o niej myślisz.
119
RS
Wyrwany z zamyślenia, Max wyprostował się w fotelu i popatrzył na
Aleksa. Jak co tydzień jedli razem obiad. Przed nimi parowały filiżanki z
czarną kawą. Max nie odpowiedział. Sięgnął po filiżankę i upił łyk.
 Sprawdziłem to i owo  powiedział Alex.
 W jakiej sprawie?  Max odstawił filiżankę.
 W sprawie byłego narzeczonego Julii. Wiesz, że pracuje w mojej
kancelarii.
Max popatrzył nań ponuro, lecz Alex się tym nie przejął.
 Wygląda na to, że Julia i on byli tylko dobrymi przyjaciółmi. %7ładnego
seksu. %7ładnych szans, żeby on mógł być ojcem jej dziecka.  Alex wypił łyk
kawy.  Wydaje się, że byłeś jedynym mężczyzną, z którym spała.
Max zesztywniał, ale lekceważąco wzruszył ramionami.
 Nie ma znaczenia, co mówi tamten facet. Camille pokazała mi wyniki
badań.
 Właśnie.  Alex oparł ręce na stole i popatrzył na Maksa.  Pozwól, że
ci przypomnę, że Camille była dziwką.
 Zgadzam się  westchnął Max.
 To dlaczego uważasz, że jej słowo jest więcej warte niż Julii?
 Dobre pytanie.  Max zacisnął zęby. Nie po raz pierwszy wymyślał
sobie od najgorszych. Odwrócił się od Julii, nie chciał jej słuchać, wierzyć jej
tylko dlatego, że Camille go zraniła. A jeśli jego była żona okłamała go? Jeśli
to Julia miała rację? Co, jeśli miał wszystko, czego naprawdę pragnął, i
wypuścił to z rąk tylko dlatego, że był zbyt dumny, by przyznać, że mógł się
pomylić?
 Sądząc z tego, co widzę w twoich oczach  powiedział Alex ciepło 
wnioskuję, że miałeś objawienie.
 Być może.  Max gestem przywołał kelnera.
120
RS
 Daj spokój  powiedział Alex.  Ja zapłacę.
 Dzięki.  Max wstał.  Muszę coś sprawdzić.
 Najwyższy czas.
 Tak, tak.  Max uśmiechnął się słabo. W jego sercu pojawił się cień
nadziei.
 Zaczekaj. Zanim pójdziesz... Max spojrzał nań pytająco.
 Możesz dać mi numer telefonu przyjaciółki Julii, Amandy?
Max roześmiał się.
 Zajmij się swoją dziewczyną  powiedział.  Ja mam swoje problemy.
 Musisz wyjść z mieszkania  powiedziała Amanda.
 Wiem, nie martw się.  Julia ciaśniej zwinęła się w fotelu. Z dużymi
oporami wróciła do mieszkania Amandy, ale po odejściu od Maksa nie miała
się gdzie podziać. Do rodziców nie mogła pojechać, a nie chciała mieszkać w
obcym, bezosobowym pokoju hotelowym.
Amanda przywitała ją z otwartymi ramionami i całymi nocami słuchała
jej zwierzeń. Jednak miała rację. Julia musiała się wyprowadzić. Musiała
znalezć sobie własne miejsce.
 Jutro pojadę do agenta nieruchomości  powiedziała.  Obiecuję.
Wyprowadzę się najszybciej, jak to będzie możliwe.
 Głupia jesteś.  Amanda przysiadła na poręczy fotela.  Nie chodziło
mi o to, żebyś się wyprowadziła, ale żebyś się ruszyła z domu. Poszła na
spacer. Złapała świeżego powietrza.
 Och.  Julia uśmiechnęła się przepraszająco.  Jesteś cudowna, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl