[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Nie miałam tego w planach.
- To dobrze - mruknął, robiąc kilka kroków w jej stronę. - Nie chciałbym zabijać tych
wszystkich strażników bez powodu.
Rhiannon uśmiechnęła się szeroko, i poruszyła wokół niego, podchodząc coraz bliżej.
- Zawsze wysłucham twojej rady, Bercelaku. Ale musisz mi zaufać, że podejmę
najlepsze decyzje, jakie uznam za konieczne.
Gapił się na jej ciało, ale nie odpowiadał.
- Bercelaku?
- Co?
- Właściwie, chciałabym, żebyś mi odpowiedział na to pytanie.
Odwrócił się ku jej twarzy.
- Pytanie odnośnie czego?
69
Aańcuchy i płomienie - Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Twoja uwaga zdaje się zanikać.
- Nie bardzo. - Jego spojrzenie znów błądziło po jej smoczej formie. - Jesteś smokiem,
Rhiannon.
- Aye, Bercelaku. Jestem.
- W takim razie, chodz do mnie. Zamierzam wziąć cię jak smoka.
Wiedziała, jak się gra w tę grę. Chociaż nigdy nie uznała nikogo godnym tego. Aż do
teraz.
Potrząsnęła głową, jej białe włosy opadały na nią.
- Najpierw musisz mnie złapać, Nisko Urodzony.
Potem wzbiła się w ciemniejące niebo, a jej gorący kochanek ruszył tuż za nią.
***
Następnego ranka obudziły go jej krzyki. Bercelak poderwał się na nogi i rozejrzał się
wokoło w poszukiwaniu żołnierzy. Ale wszystko co zobaczył, to wrzeszcząca Rhiannon.
Wrzeszcząca ludzka Rhiannon.
- Spójrz na mnie! Co się stało?
Nie miał pojęcia. Kiedy w końcu wyczerpali się fizycznie, po tym jak znalezli więcej
zastosowań dla swoich ogonów, raczej zemdleli niż zasnęli; wyczerpanie dniem i nocą w
końcu ich dopadło.
Kiedy spali, Rhiannon-smok, leżała skulona u jego boku, jej lekkie powarkiwania
przez sen sprawiały, że czuł się zadowolony jak nigdy dotąd.
A jednak, stała tu teraz przed nim, w ostrym świetle dwóch słońc. Jako człowiek. Nie
miało to dla niego znaczenia, czy Rhiannon jest człowiekiem, czy smokiem. Tak długo, jak
była jego. Ale wiedział, że ją to martwiło, co oznaczało, że musi to naprawić.
- Rhiannon&
- Popatrz na te wiotkie rzeczy! - Dziko młóciła swoimi rękami ponad głową. - I to całe
miękkie, bezużyteczne ciało!
Gdyby próbowała zrobić go twardym i jurnym, całkiem niezle by jej się to udało.
Obróciła się i wskazała na swój tyłek.
- I mogę się mylić, ale myślę, że ta rzecz jest większa niż to normalne u człowieka
moich rozmiarów. Jak to jest możliwe?33
Bercelak przemienił się szybko.
- Rhiannon, uspokój&
33
Urocza jest, prawda? :D
70
Aańcuchy i płomienie - Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
- Nie mów mi, że mam się uspokoić! Ta suka mi to zrobiła i zmuszę ją, by mi za to
zapłaciła!
Ruszyła do przodu i Bercelak miał cholerne problemy, by dotrzymać jej kroku. Każdy
inny - mógł się założyć - tylko wygadywał bzdury o rzuceniu wyzwania królowej. Ale nie
dałby głowy za Rhiannon  zwłaszcza, gdy była taka wściekła. Lecz nie mogła teraz stanąć
przed swoją matką. Pomijając strażników, którzy nigdy nie opuszczali boku królowej.
Rhiannon nadal była człowiekiem - i najwyrazniej pozostanie nim, dopóki nie złamią zaklęcia
- jej moce nawet w przybliżeniu nie były tak silne, jak wówczas, gdy była smokiem. A
ponieważ przez te wszystkie dekady, kiedy przebywał na dworze, nie widział, by królowa
zmieniła swoją formę, wątpił, by zrobiła to teraz, gdy córka rzuci jej wyzwanie. W
rzeczywistości, był stosunkowo pewien, że nic nie zmusi królowej do przemienienia się w
człowieka, gdy Rhiannon nadal oddycha.
- Chciałbym, żebyś się zatrzymała na sekundę, żebyśmy mogli porozmawiać.
- Porozmawiać? O czym?
- O tym, co musimy zrobić.
- Oprócz zabicia mojej matki? Nie mam pojęcia.
Berelak złapał ją za rękę i szybkim ruchem przyciągnął do siebie, odwracając ku sobie
jej twarz.
- Jesteśmy w tym razem, Rhiannon. Ty i ja. To, co rani ciebie, mnie dotyka w ten sam
sposób.
- Nie rozumiesz.
Złapał ją delikatnie za drugie ramię i przyciągnął blisko.
- W takim razie mi wytłumacz.
Rhiannon wzięła głęboki oddech i spojrzała na ziemię.
- Ona wiedziała, jak bardzo mnie to zrani. Jak bardzo to, że nie jestem smokiem&
będzie mnie zżerać, aż nic ze mnie nie zostanie. - Popatrzyła na jego twarz. - Wiem, że tego
nie rozumiesz. Wiem, że nie widzisz prawdziwych intencji mojej matki. Jeśli chodzi o nią,
zawsze byłeś ślepy. A ona nie będzie szczęśliwa, dopóki mnie nie zniszczy, Bercelaku.
Dopóki nie wezmie ostatniego kawałeczka. Twoja rodzina& kochacie się wzajemnie. Twoja
matka chroni was wszystkich, a twój ojciec& prędzej by umarł, niż by pozwolił, aby
cokolwiek przydarzyło się jednemu z was. Ja tego nie mam z moją matką i rodzeństwem.
Nigdy nie miałam, i nigdy mieć nie będę.
Wzięła kolejny głęboki oddech i wysunęła się z jego uścisku.
- Zmusi cię, byś wybrał, Bercelaku. Wiem, że w to nie wierzysz. Ale musisz mi
zaufać.
Rzuciła mu długie, smutne spojrzenie, które całkowicie zniszczyło mu serce,
odwróciła się i odeszła. Z powrotem do zamku i bezpieczeństwa jego rodziny.
71
Aańcuchy i płomienie - Shelly Laurenston
Tłumaczenie: madlen
Beta: agnieszka
***
Rhiannon siedziała na zewnątrz pokoju, na pochyłym występie skalnym, spoglądając
ponad pola bitewne i ziemie przy zamku Aileana, gdy dwa słońca zachodziły ustępując pola [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl