[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pruł w ich stronę z niesamowitą prędkością. Belinda zasapała, pchając
Sheri z powrotem na
chodnik gdy tylko Jerry zaczął się
cofać, wyczuwając zbliżający się samochód. Straciła
równowagę i upadła, trzaskając głową o chodnik gdy samochód uderzył
Belindę, wyrzucającją na
dobre dziesięć stóp.
Okulary Sheri spadły jej z nosa, rażące światło słoneczne ją oślepiło. Jerry
piszczał i lizał
jej dłoń gdy samochód, ciemny sedan, popędził ulicą, ledwo mijając inny
samochód zanim skręcił
za róg i zniknął z oczu.
- Belle?  wybełkotała. Zaskoczyło ją to jak trudno było jej mówić.
%7ładnej odpowiedzi. Lub jeśli jakaś była to i tak nie mogła jej usłyszeć. Ból
w czaszce
narastał gdy próbowała podnieść głowę, by znalezć drugą kobietę, a świat
stał się nagle czarny.
Adrian patrzał na swoją partnerkę i poczuł głębię wściekłości jak nigdy
dotąd. Dosłownie
drżał przez to. Nie miał wątpliwości co do tego kto był odpowiedzialny za
stan jego partnerki.
Rudy Parker był martwy.
-Belindzie nic nie będzie. Musieli zoperować
jej złamane biodro, ma też złamaną rękę
i
jest w szoku. Lekarz powiedział, że miała szczęście, mogło być o wiele
gorzej. Ale będzie z nią
wszystko w porządku.- Powiedział cicho Simon gdy wchodził do pokoju.
Zabrzmiał zarówno zszokowany jak i wściekły.  Gabe przeprowadzi
wywiad z
naocznymi świadkami, i wróci by porozmawiać z Sheri jak tylko się
ocknie.
- Zabiję go  Zmiertelna lekkość jego głosu dziwnie rozbrzmiała w
zaciemnionym pokoju.
Simon patrzył na niego osobliwie ale kiwnął głową.  Razem ze mną i
Maxem.
Oznaczało to, że jeśli z jakiegoś powodu Adrian nie będzie mógł go
wykończyć, to ci
dwaj się nim zajmą. Doskonale wiedział, że nie będzie takiej potrzeby.
Adrian czuł jak jego Puma warczała i rozchodziła się pod jego skórą. Nie
mógł oderwać
oczu od swojej partnerki.  Chcę dla niej dwudziesto-cztero godzinnej
ochrony zanim nie zabiorę
jej do domu.  Rozkaz w jego głosie był niewątpliwy.
Simon zmarszczył brwi.  To już załatwione, ale mógłbyś zechcieć spuścić
trochę z tonu.
Adrian spojrzał na swojego Betę i wiedział, że jego oczy były złote z
wściekłości. Czuł
jak parł na niewidzialną barierę, gdy obaj z Simonem patrzyli na siebie
nawzajem.
Nigdy nie przekroczył granic, nigdy nie próbował się przekonać, która z
ich Pum jest
silniejsza. Był absolutnie zadowolony ze statusu quo. Nigdy nie czuł
potrzeby by przewodzić,
jedynie chronić. Ale jeśli jedynym sposobem na zapewnienie ochrony
swojej partnerce było
przeciwstawienie się Simonowi, prawdopodobnie tracąc przy tym swojego
najlepszego partnera&
to był gotowy walczyć.
- Uspokoić się. Obydwaj.  głos Maxa był napełniony kompletną władzą.
Adrian i Simon
odwrócili się by zobaczyć
stojącego w drzwiach Alfę, światło dochodzące z korytarza przesączało
się przez tę dziwną
mgłę, która owinęła go kiedy musiał narzucić swoją wolę.
Adrian czuł się dziwnie oderwany gdy mgła go dotknęła. Simon
wzdrygnął się i cofnął.
- Przepraszam, stary. Wiem, że się o nią
martwisz. Chryste, wszyscy się martwimy.
Adrian kiwnął głową, jego oczy były wlepione w Maxa. Dziwny uśmiech
na twarzy
blondyna zaczął grać mu na nerwach.  Ochrona?
- Tak zdecydowałeś. Co sugerujesz?
Ton w głosie Maxa był mdły, mgła ciągle go otaczała. To był wyrazny
rozkaz.
Adrian zmarszczył brwi, zaskoczony, ale mimo to odpowiedział. 
Ochrona 24/7 dopóki
nie wyjdzie ze szpitala. Dwie Pumy przy wejściu, dwie na korytarzu.
Trzeba ją przesunąć na sam
koniec pokoju i w końcu jedna Puma przez cały czas musi pilnować klatki
schodowej. Tylko
mężczyzni, nie będziemy ryzykować kobiet. Nikt nie wejdzie do pokoju
bez twojej zgody,
Simona bądz mojej. Jedna z kobiet zostanie tu z nią
dopóki się nie obudzi, w nagłym wypadku.
Ta, której ufamy.
- Sugeruję zrobić to samo dla pani Campbell  powiedział Gabriel
Anderson za plecami
Alfy.(Aha! Chyba mamy kolejną część ;p)  Jeśli Parker zdecyduje, że jej
ingerencja kosztowała
go chybienie pani Montgomery to pewnie będzie chciał się odwzajemnić.
Adriana ścisnęło.  Nie ma teraz nikogo w Dumie, komu mogę zaufać w
sprawie Belle.
- Zajmę się tym.
Zdeterminowany ton głosu Gabriela przypominał mu jego własny;
zastanowił się krótko,
czy ten facet zdawał sobie z tego sprawę.
Max kiwnął głową.  Dobrze. Zajmij się
tym. Wyznacz tego, komu ufasz, obydwaj
wyznaczcie. Współpracujcie ze sobą. Zanim opuszczą szpital, chcę się
dowiedzieć o planach ich [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • arachnea.htw.pl